sobota, 12 grudnia 2015

Powrót Henryka :)

Święta, święta, święta......



To moje pierwsze, samotne święta.....dziwne uczucie....życie jest pełne niespodzianek, niby wszystko wiemy, wszystko mamy poukładane i nagle wszystko się burzy. 
Tak to już pewnie jest, że jedni ludzie znikają z naszego życia, innych poznajemy, każdy coś wnosi w nasze życie. Co wnosi? Chyba w dużej mierze zależy od nas samych. 
 Jest mi żle, bo za bardzo przywiązuję się do ludzi. Nie byłabym sobą, gdybym oczywiście do tego wszystkiego nie zachorowała, więc leżę sobie chora i mam czas na mnóstwo rozmyślań. Dlaczego tak jest??, że kiedy poczuję się szczęśliwa, takim beztroskim szczęściem wszystko nagle tracę??? Nie mam pojęcia jak to wszystko pozbierać, próbuję coś naprawiać, ale wtedy sypie się jeszcze bardziej....Wszystkie piękne momenty życia pozostają jedynie wspomnieniem. Tak naprawdę odnoszę wrażenie jakbym oglądała film, w którym przypadło mi grać główną rolę, niby jestem ważna, ale reżyser- Życie ma swój scenariusz. Jedyne co mogę zrobić to iść dalej, bez względu na to jak mocno wieje wiatr, i z boku patrzeć jak jak wali się mój świat, ten świat, który znałam do tej pory. Czuję się zle, nawet bardzo zle....bo wiem, że nie zrobiłam nic złego.
Ale miało być o Henryku, bo to on sprawił, że mój mocno melancholijny nastrój wrócił.
 Kto to jest Henryk? 
 Otóż na wiosnę wypadła z gniazdka mała sroczka, a może została wyrzucona przez rodzeństwo, niestety nie miała szczęścia, złamała skrzydło, wyglądało na to, że nie ma szans na przeżycie, ale dostawała jeść i jakiś czas mieszkała w krzaczku przy mojej kwiaciarni. Moja pracownica Ania, dziewczyna o pięknym sercu, mocno kochająca zwierzęta nadała sroczce imię -Henryk. I tak Henryk sobie żył, aż któregoś dnia zniknął. Minęło kilka miesięcy i nagle teraz , gdy już wydawało mi się, że ślad po Henryku zaginął, on powrócił!!!!! Wrócił na święta!!!!!
Nie wiem, czy mój nastrój przedświąteczny jest nie najlepszy, bo jednak to pierwsze, samotne święta, ale powrót Henryka wycisnął mi ogromne łzy, a ze wzruszenia mam "gulę" w gardle. Chciałabym Go zatrzymać, ale wiem, że tam ma swobodę, jest wolny, a ja mogę mu tylko ofiarować klatkę, nawet jeśli byłaby złota , to jednak tylko klatka.I tak spędzimy wspólnie święta, Henryk ukryty pod krzaczkiem w kwiaciarni, bo nigdy nie nauczył się latać, ja ukryta w swej samotności w domu, Henryk ze złamanym skrzydłem, ja ze złamanym sercem.........

może dobrze, że święta są tylko raz do roku.........


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz